PODZIEL SIĘ

Wnętrze w stylu kolonialnym jest jak zaproszenie do odbycia fascynującej podróży w czasie i przestrzeni. Albo jak muzeum, w którym wystawiane są ekspozycje hołdujące historii wielkich, dziewiętnastowiecznych podbojów dokonywanych przez najważniejsze mocarstwa europejskie w najdalszych zakątkach globu. Przede wszystkim jednak, wnętrze w stylu kolonialnym jest wielorakie. A przynajmniej – tak mocno zróżnicowane i dostępne w tak wielu odsłonach, jak wiele kierunków przyjmowali sobie za cel łapczywi kolonizatorzy.

Gdyby spojrzeć na mapę ukazującą podział wpływów na świecie sprzed 150 czy 200 lat – szybko zauważylibyśmy, że ponad połowę globu stanowiły kolonie podlegające pod jurysdykcję brytyjską, francuską, holenderską, hiszpańską czy niemiecką. To także brytyjska, francuska czy holenderska architektura dominowała i kształtowała ówczesne prądy artystyczne. W dalekich Indiach, na terenach afrykańskich, w egzotycznym Hongkongu czy w dopiero (wtedy) osiedlanej Australii wpływy etniczne mieszały się z prądami ze Starego Kontynentu, a mocarstwa europejskie – na fali podbojów i w euforii zwycięstwa – przenosiły „do siebie” co bardziej atrakcyjne wzory czy ciekawe rozwiązania. Tak powstał trudny do jednoznacznego sprecyzowania styl kolonialny – sprawnie łączący w sobie to co dobre i znane z tym, co jest jeszcze lepsze i dopiero odkrywane.

Kolonializm 2.0

Dziewiętnastowieczny styl kolonialny był wielkim miszmaszem, a w odsłonie rodem z XXI wieku… niewiele różni się od swojej pierwotnej formy. Dzisiejszy styl kolonialny bezpośrednio nawiązuje do dawnych wnętrz zamieszkiwanych przez przebojowych (a raczej – podbojowych) Europejczyków i świadomie łączy styl francuski i wiktoriański, urozmaicając go orientalnymi lub egzotycznymi motywami. Tyle tylko, że dzisiejszy styl kolonialny jest jeszcze bardziej eklektyczny i jeszcze mocniej łapczywy, a przez to czerpie pełnymi garściami ze wszystkich kultur, zapędza się w najodleglejsze zakątki świata i sprawia, że urządzone w ramach jego wyznaczników wnętrze jest jak podróż dookoła globu. Sęk w tym, że dzisiaj – żeby udać się w taką szaloną wyprawę – nie musimy nawet ruszać się z własnego fotela.

Pierwotna natura i koniunktura

Podstawą wnętrza urządzonego w stylu kolonialnym są naturalne kolory, faktury i materiały. Trudno wskazać na konkretną gamę deseni czy motywów. Trudno wskazać też na kolor, który we wnętrzu kolonialnym powinien na pewno się pojawić. Ściany kolonialnej sypialni mogą mieć więc barwę egzotycznej kości słoniowej lub afrykańskiego hebanu. Mogą je pokrywać orientalne wzory lub zwierzęce cętki. Mogą być też czyste i białe jak arabskie meczety lub ziemiste i przybrudzone niczym woda w Gangesie. Najważniejsze, żeby paleta oscylowała wokół kolorów i deseni kojarzących się bezpośrednio z naturą – dziką, prawdziwą, podbijaną, ale nigdy (tak do końca) nie zdobytą.

Podłogi w stylu kolonialnym są zwykle ciemne, zbudowane ze szlachetnych odmian drewna lub wysadzane suto ozdabianymi płytami. Tematycznym akcentem idealnie wpisującym się w wyznaczniki konwencji są także mozaiki – misterne, kolorowe lub tworzące wzór klasycznej szachownicy. Na nich układane są ręcznie tkane dywany przedstawiające kwiatowe, orientalne ornamenty, scenki batalistyczne czy motywy zaczerpnięte z dzikiego i podnoszącego poziom adrenaliny rajdu safari.

Na takim tle prezentują się meble – równie charakterne, bezpośrednio nawiązujące do dalekich krain, niezwykle tematyczne i szybko odkrywające swoją etniczną tożsamość. Stoły, szafy, sekretarzyki czy biblioteczki łączą w sobie prostotę i elegancję. Zwykle są bardzo ciężkie, przysadziste, mocne i – dzięki użyciu tak szlachetnych gatunków drewna jak mahoń, venge czy bambus – trwałe i ponadczasowe w swojej klasycznej wymowie.

Żeby zbić efekt nadmiernej ciężkości – drewniane molosy łączy się z eteryczną wikliną lub rattanem, który w stylu kolonialnym pojawia się pod postacią foteli, siedzisk i koszy.

Najważniejsza w meblach kolonialnych jest jednak ich jakość. Szafy czy toaletki muszą być – po prostu – wykonane z niezwykłą dbałością o każdy szczegół. Kanapy i fotele powinny być natomiast obite aksamitami czy elegancką skórą, a ich boki – pokryte misterną snycerką. Całość ma prezentować się unikatowo i luksusowo – tak, jakby najdrobniejszy nawet element projektowany był przez długie tygodnie, a następnie spędził wiele miesięcy w podróży. Wszystko po to, żeby udało mu się dotrzeć do naszego salonu i uświetnić swoją obecnością kolonialną aranżację wnętrza.

Kalejdoskop dodatków

Najmocniej jednak – orientalny czy afrykański – charakter gabinetu, sypialni czy salonu podkreślają etniczne dodatki. W aranżacji kolonialnej świetnie sprawdza się wszystko to, co jest egzotyczne, odległe, nieznane i wzbudzające ciekawość. Mogą to być – dla przykładu – plemienne maski powieszone na ścianach, indyjskie figurki słoni, niezwykłe amulety i talizmany, afrykańskie tykwy i rogi, orientalne plecionki, kamienne i drewniane ozdoby i inne, precyzyjnie dobrane drobiazgi.

Co najważniejsze (zwłaszcza dla zapalonych zbieraczy), w stylu kolonialnym trudno jest o przesadę. Wnętrze urządzone w tej konwencji może – z jednej strony – nawiązywać do jednego tylko kierunku, a z drugiej – przypominać ekspozycję różnych, podróżniczych pamiątek. Istotne jest jednak to, żeby wszystkie te dekory prezentowały najwyższą jakość i były jak najmocniej autentyczne. W innym wypadku całość stanie się nie egzotyczna, a pretensjonalna, a wystawka z drobnych dekoracji zacznie przypominać witrynę sklepu „Wszystko za 2,9 zł”.

Most międzykontynentalny

Aranżując wnętrze w stylu kolonialnym pamiętać należy o pionierach nurtu – a więc o dziewiętnastowiecznych Brytyjczykach, Francuzach czy Holendrach. Kulturze europejskiej także powinniśmy się pokłonić, stosując w sypialniach czy salonach typowo kontynentalne, trochę staroświeckie, ale mocno uzasadnione elementy.

Baldachim nad sypialnianym, ciężkim, drewnianym łożem w każdej innej konwencji odebrany były zapewne jako wyraz najbardziej soczystego kiczu. W stylu kolonialnym to dodatek nawiązujący do praktycyzmu – przecież nieodporni na upały i źle znoszący pochody insektów Europejczycy kolonizujący Afrykę czy Indie musieli jakoś chronić się przed egzotycznym, nowym dla nich klimatem! Metalowe okucia, ciężkie zasłony czy fotografie bliskich zamknięte w pozłacanych ramach i powieszone na ścianach przypominały im o rodzinnych stronach, a luksusowe zastawy i komplety sztućców – o bogactwie i potędze ich ukochanego kraju, którego imperialne aspiracje zafundowały im wyjazd na egzotyczne (nomen omen) kolonie.

[Głosów:1    Średnia:5/5]