PODZIEL SIĘ

Skandynawowie kojarzą się powszechnie z ludźmi sympatycznymi, dobrze wykształconymi, zakręconymi nieco na punkcie ekologii, ale mocno wycofanymi i trudno nawiązującymi przyjaźnie. Sama Skandynawia to – w ogólnym mniemaniu – raj wypełniony fiordami, pachnącymi lasami i uroczymi, drewnianymi domkami na których dachach kwitną trawniki. Owszem, na północy Europy bywa też chłodno i nieprzyjemnie, ale brak upałów i meteorologiczną ponurość skutecznie rekompensują bajeczne landszafty ciągnące się od punktu wyjścia aż po horyzont.

To właśnie w takich okolicznościach przyrody – pięknej, acz trochę niedostępnej – i przez aktywność „takich ludzi” (sympatycznych, poukładanych, ale wycofanych) powstały podwaliny stylu skandynawskiego – wnętrzarskiego trendu, który w różnych formatach pojawia się w praktycznie każdym domu. Czy tego chcemy, czy nie…

Wszędobylska IKEA

Niezależnie od tego, jak bardzo mainstreamowo czy nazbyt ogólnikowo to zabrzmi, ale przyznać trzeba jedno – boom na Skandynawię w wydaniu designerskim rozpoczął w 1943 roku za sprawą Ingvar Kamprada – szwedzkiego biznesmena i założyciela chyba najsłynniejszej, trudniącej się produkcją oraz detaliczną sprzedażą mebli i dodatków wnętrzarskich firmy. Mowa oczywiście o – przez niektórych uwielbianej, a przez innych nazywanej pogardliwie fabryką zestawów i rozwiązań dla leniwych – IKEA, aktualnie międzynarodowym gigancie należącym do koncernu INGKA Holding.

Największa fabryka IKEA mieści się w Chinach. Za drugiego, najbardziej prężnego i najwięcej znaczącego producenta mebli sygnowanych charakterystycznym, zółto-niebieskim logo uznaje się… Polskę! To właśnie u nas, w kraju nad Wisłą wytwarzane są hurtowe ilości sof, koców, narzut, doniczek, składanych meblościanek i rozpoznawalnych na pierwszy rzut oka, charakteryzujących się prostymi formami drewnianych biurek i komódek – pakowanych w uzupełnione o schematyczne instrukcje obsługi, kompaktowe pudełka.

Owszem, IKEA od kilku sezonów stara się przeprowadzić woltę ofertową i dorzucić do asortymentu zupełnie nowe produkty i rozwiązania. Niezależnie od ambitnych planów koncernu, ta niegdyś szwedzka, a teraz (w gruncie rzeczy) globalna marka już chyba na zawsze kojarzyć się będzie ze „stylem skandynawskim”, który najmocniej charakteryzuje prostota form, wykorzystanie naturalnych materiałów i szeroko rozumiana wszechstronność.

A cóż że ze Szwecji?

IKEA przez lata forsowała proste rozwiązania i wielofunkcyjne komplety. W propozycjach gigantycznego koncernu trudno było znaleźć projekty czysto designerskie czy zaskakujące swoją formą. Meble i dodatki IKEA od początku miały być – przede wszystkim – funkcjonalne, a dopiero potem ładne.

Finalnie wyszedł z tego taśmociąg sof, łóżek, materacy, stolików, foteli i biurek. Projekty sygnowane żółto-niebieskim logo zaczęły masowo pojawiać się w naszych domach, które z kolei przypominać zaczęły wnętrza skandynawskie. A przynajmniej – wnętrza, które (jak nam się wydawało) powinny skandynawskie pomieszczenia przypominać.

Jasno, prosto, czasami wręcz banalnie, ale zawsze bardzo wygodnie i funkcjonalnie – tak już chyba na zawsze kojarzyć nam się będzie IKEA. I tak, de facto, kreują się podstawy stylu skandynawskiego, który (tak jak meble niegdyś szwedzkiego giganta) szturmem zdobywa nasze mieszkania i domy, a o którym (w odróżnieniu od IKEA) trudno jest powiedzieć, że jest banalny, skopiowany, oparty na mainstreamowych schematach i taśmowo produkowanych rozwiązaniach. Z drugiej strony – Skandinavian Chic ma kilka wspólnych wyznaczników.

Styl skandynawski w pełnym świetle

Wnętrze urządzone w stylu skandynawskim musi być szczelnie wypełnione światłem – jeśli nie naturalnym, to sączącym się z licznych lampek, żarówek i listewek. Do tego dochodzi prostota – w wydaniu niewymuszonym i ściągniętym z architektury tradycyjnych, norweskich domów, które zachwycają przejrzystym układem pomieszczeń i wysoką funkcjonalnością. Po prostu – ma być jasno, przestronnie, wygodnie, czysto, ale nie klinicznie. Ma być też stosunkowo nowocześnie, bo styl skandynawski nie ociera się zbytnio o przepyszny Shabby Chic czy angielski, prowincjonalny Cottage Style. Dlatego, we wnętrzu urządzonym na norweską czy szwedzką modłę powinny znaleźć się zarówno ciekawe antyki, dodatki z najodleglejszych zakątków świata i akcesoria rękodzielnicze, jak i ściągnięte wprost z wystawy nowoczesnego sklepu, chromowane lampy, stalowe okapy, metalowe uchwyty, przyszpilone w ramach plakaty filmowe, designerskie obrazy i plastikowe, syntetyczne gadżety.

Wszechstronna oszczędność

Do cech typowego Skandynawa – wśród tych wymienionych we wstępie – dodać należy oszczędność. Szwedzi czy Norwegowie nie przepadają za szastaniem pieniędzy, a oszczędności nie wydają na niepotrzebne, zbyteczne, niefunkcjonalne rzeczy. Skandynawom nie robi też różnicy, czy mieszkają w luksusowym, szklanym wieżowcu, czy w swojskiej, drewnianej chacie. Wszystko dlatego, że promowany przez nich styl jest nie tylko oszczędny i niewymagający gigantycznych nakładów finansowych, ale i uniwersalny. Skandynawskie wnętrza z taką samą skutecznością mogą być więc ulokowane zarówno na ostatnim piętrze nowojorskiego drapacza chmur, jak i na poddaszu domku jednorodzinnego wybudowanego w alejkach warszawskiego przedmieścia. Albo na mazurskiej wsi. Albo w pomorskim pensjonacie. Albo w góralskiej chacie…

Skandynawski klucz do designerskiej funkcjonalności

Najważniejsze jest to, żeby stworzone w oparciu o wytyczne Skandinavian Chic wnętrze było przestronne, dobrze oświetlone naturalnym (a jeśli nie naturalnym, to sztucznym, zbliżonym do słonecznego) światłem i zatopione w bezkresie białych ścian. To biel jest najbardziej skandynawska, przez co białe powinny być i ściany, meble, podłogi, tkaniny i dodatki.

Biały total look wymaga jednak odwagi, uwielbienia dla porządków i odporności na monochromatyzm. Osnute bielą od płytki podłogowej po skraj sufitu mieszkanie może jednak wydawać się zbyt higieniczne, pozbawione duszy i kliniczne w niekoniecznie pożądany, szpitalny sposób. Dobrze jest więc wszechobecną biel przełamać mocnymi plamami uwidaczniającymi się na pojedynczej ścianie lub powtarzanymi w drobnych elementach wystroju.

Kolorów (pod postacią tkanin, płytek czy wykładzin) nie wolno natomiast wprowadzać w obrębie podłogi. Skandynawia kocha naturalne, ekologiczne rozwiązania, przez co nadrzędną rolę w mieszkaniu urządzonym w tym stylu pełnią prawdziwe, drewniane panele – ułożone w finezyjną jodełkę (rzadziej) lub ujawniające się pod postacią sękatych desek (częściej), bielone, malowane na biało, przecierane lub całkowicie sauté.

Naturalne lub pomalowane na biało deseczki pojawiają się także na ścianach wnętrz skandynawskich – zajmując albo całe powierzchnie, albo tylko fragmenty konkretnych połaci. Drewnem może być też wypełniony sufit – najważniejsze jest jednak to, aby tak urządzone wnętrze nie przypominało klaustrofobicznej, obitej dechami klatki, a same deski – pod żadnym pozorem nie prezentowały się jak peerelowska boazeria pokryta dla lepszego poślizgu kilkoma warstwami lakieru.

Lakier nie powinien pojawiać się także na powierzchni mebli (z wykluczeniem tych elementów, które po prostu potrzebują dodatkowej ochrony). Stoły, krzesła, komody czy biurka powinny być naturalne, wykonane z (na przykład przetartego lub bielonego) drewna, minimalistyczne, bardzo funkcjonalne. Zestawy i komplety wypoczynkowe (sofy, fotele, kanapy, łóżka) powinny być natomiast pokryte naturalnymi tkaninami – narzutami, prześcieradłami, obiciami. W kwestii kolorystycznej dominują ziemiste zielenie, beże, brązy, zgaszone żółcienie, pastele i – gdzieniegdzie – kontrastująca czerń czy heban.

Najmocniejszym akcentem wnętrza utrzymanego w stylu skandynawskim są właśnie naturalne tkaniny, sporządzone z lnu, wełny czy bawełny i pokryte prostymi wzorami – rustykalną kratą, marinistycznymi pasami czy nieco sielankowymi ornamentami kwiatowymi. Takie charakterystyczne wzory stosuje się z wyjątkowym umiarem – jako dodatki, delikatne obrusy, ściereczki czy wstawki. Tkaniny nie powinny raczej zdobić okien, które w stylu skandynawskim są zwykle niczym nie udekorowane. Skandynawowie cierpią na permanentny, charakterystyczny dla tej szerokości geograficznej niedobór światła (a przy okazji – wbrew licznym deklaracjom – nadal hołdują pewnym purytańskim tradycjom). Jako ludzie „nie mający nic do ukrycia” i wiecznie tęskniący za słońcem – do swoich domów wpuszczają jak największe ilości promieni, a kiedy nastanie noc – doświetlają całość przy pomocy naturalnych świec oraz stalowych lub chromowanych, prostych, drobnych, surowych i stosowanych w ilościach hurtowych lampek ubranych w szklane abażury.

[Głosów:1    Średnia:5/5]